Znacie „Ev’ry Night”? To pytanie stało się już kultowe, szczególnie wśród młodego pokolenia aktywnego w social mediach. Wszystko za sprawą portali Internetowych i fanpage’ów, które sprawiły, że przebój sprzed lat zyskał drugą młodość. Czy Mandaryna powinna im dziękować za taki obrót spraw, a może obrazić się za to, że ludzie się z niej śmieją?
Marta Wiśniewska, znana szerszej publiczności jako Mandaryna wtargnęła do polskiego show-biznesu w okolicach 2004 i szturmem zdobyła parkiety polskich dyskotek. Wraz z ówczesnym mężem, Michałem Wiśniewskim, tworzyli wtedy najpopularniejszą polską parę i byli na językach wszystkich Polaków. Tysiące sprzedanych płyt, hity, które nuciła cała Polska, reality show, śledzone przez miliony odbiorców. Wydawać mogłoby się, że to idealny obrót spraw, a pozycja Mandaryny na firmamencie rodzimych gwiazd pozostanie niezachwiana na długi czas. Nic bardziej mylnego. Zakończenie kariery piosenkarki nastąpiło z równie dużym hukiem, co jej rozpoczęcie.
Dlaczego tak się stało? Początek końca miał miejsce 3 września 2005 roku w Sopocie,
a dokładniej na najpopularniejszym, obok Opola, festiwalu w Polsce. Tego wieczoru Mandaryna postanowiła wykonać swój ogromny hit „Ev’ry Night” na żywo. We wcześniejszych wykonaniach wokalistka wspomagała się playback’iem. Z jednej strony powinna zostać doceniona za uczciwość, z drugiej jednak, występ, a szczególnie jego początek, był tak tragiczny, że najprawdopodobniej widzowie z większą życzliwością przyjęliby hit puszczony „z taśmy”. Choć wokalistka zajęła wtedy drugie miejsce
w głosowaniu publiczności, to wykonaniem zaprzepaściła szansę na dalszy rozwój kariery. Później było już tylko gorzej – ciągłe wyśmiewanie się, powracanie do felernego występu, kryzys w małżeństwie i rosnąca popularność największej rywalki – Dody.
Mandaryna chciała, aby występ nigdy się nie odbył, lub aby został usunięty całkowicie
z Internetu i pamięci Polaków. Niestety życzenia te były zbyt trudne do spełnienia… Jak się okazało po ponad dziesięciu latach, zawstydzające wykonanie przyniosło też jakieś korzyści.
W okolicach 2017/2018 roku ogromną popularność zdobyły strony publikujące memy, czy kąśliwe komentarze w kierunku polskich celebrytów, typu Vogule Poland. To właśnie one sprawiły, że występ z Sopotu, a co za tym idzie, dawny hit Mandaryny, powróciły na usta tysięcy Polaków. Memy, z piosenkarką w roli głównej, biły rekordy popularności, utwór zdobywał coraz więcej wyświetleń w Internecie, a w niedługim czasie Mandaryna była w stanie wyprzedać kilkanaście koncertów w klubach w całej Polsce, wydać nową, swoją drogą słabą, piosenkę i dać
o sobie przypomnieć rodakom. Zdaje się, że zarówno odbiorcy, jak i sama zainteresowana nabrali dystansu do całej sprawy i wszystkim wyszło to na dobre – piosenkarka nieco powiększyła stan swojego konta bankowego, odzyskała sympatię wśród słuchaczy, a my, znów, z wielką radością mogliśmy na imprezach bujać bioderkami w rytmie „Ev’ry NIght”. HABA!